W czerwcu 2020 r., w porównaniu do czerwca 2019 r., banki i SKOK-i udzieliły dużo mniej prawie wszystkich rodzajów produktów kredytowych zarówno w ujęciu wartościowym, jak i liczbowym. W ujęciu liczbowym banki przyznały o (-41,8%) mniej kart kredytowych, o (-29,9%) mniej kredytów gotówkowych i o (-23,2%) mniej kredytów mieszkaniowych.
Według danych BIK, wartość portfela kredytów prywatnych i pożyczek na 30 czerwca 2020 r. wyniosła 688,5 mld zł i była wyższa o 6,4% w porównaniu do analogicznego półrocza 2019 r. Jednak pierwsze sześć miesięcy 2020 r. pod wpływem infekcji wirusa COVID 19, zakończyło się ujemnym odczytem dynamiki sprzedaży wszystkich produktów kredytowych. Z ciężkiej zapaści wychodzić będą karty kredytowe (-41,6%), kredyty gotówkowe (-32,9%) i pożyczki pozabankowe (-35,7%). Mniejszym turbulencjom uległy hipoteki (-0,4%) i kredyty ratalne (-5,5%). BIK z umiarkowanym optymizmem prognozuje II półrocze br. i w stosunku do I półrocza przewiduje: wzrost wartości sprzedaży kredytów gotówkowych (19%) i ratalnych (35%), spadek (-8%) w kredytach mieszkaniowych, w sumie jednak wszystkie kategorie zobowiązań mogą zakończyć rok 2020 pod kreską w stosunku do 2019 r. Obecnie widać zwiększający się rozjazd popytu od podaży na rynku kredytowym, funkcjonującym w dynamicznie zmieniającym się środowisku uwarunkowań pandemicznych i społeczno – gospodarczych.
Po tygodniach całkowitego zamknięcia i trudnym powrocie do prowadzenia działalności z uwzględnieniem restrykcyjnych wymogów sanitarnych, branża gastronomiczna stara się odrobić stracony czas i zyski. Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, zaległości sektora w ciągu kwietnia i maja wzrosły o ponad 23 mln zł (3,6 proc.), do 671 mln zł, najszybciej długów przybywało firmom cateringowym i mobilnym punktom sprzedaży posiłków (o 10 proc.). Czy powrót klientów, wakacje, łatwiejszy dostęp do pracowników oraz zauważalne w ostatnim czasie podnoszenie cen mają szansę poprawić sytuację restauratorów?
Blokada gospodarki, którą wywołał koronawirus, wpłynęła na portfele Polaków. Nieopłacone rachunki i raty kredytów, mimo możliwości skorzystania z wakacji kredytowych, wzrosły w ciągu kwietnia i maja o ponad 1,2 mld zł. Wprawdzie to znacznie mniej niż w pierwszych miesiącach tego roku, ale dwukrotnie więcej niż przed rokiem w całym drugim kwartale. Od marca do końca maja przybyło 30,5 tys. nowych niesolidnych dłużników, wzrost widoczny jest we wszystkich województwach i we wszystkich grupach wiekowych. W największym stopniu – na Podkarpaciu i w Małopolsce oraz w grupie osób po 64. roku życia. Na koniec maja zaległości miało 2 864 080 osób.
Doszukując się w pandemii plusów można próbować wskazać na wzrost czytelnictwa. W czasie lockdownu co czwarty Polak zaczął czytać więcej niż zwykle – wynika z badania 4P Research Mix. Wydawcy i księgarze niestety jeszcze z tego nie skorzystali, wręcz przeciwnie, wiosną sprzedaż książek mocno spadła. Miało to swoje konsekwencje, wydawnictwom znów zaczęło przybywać zaległości z tytułu niezapłaconych faktur i rat kredytów, a zaległości księgarzy zaczęły rosnąć jeszcze szybciej niż wcześniej. Nieopłacone w terminie zobowiązania „książkowej branży” w dwa miesiące podwyższyły się o niemal 0,9 mln zł, by na koniec maja przekroczyć 44,7 mln zł – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Cała nadzieja w poprawie czytelnictwa i jego pozytywnym wpływie na wyniki branży.
Kim jest polski dłużnik alimentacyjny? To najczęściej mężczyzna w średnim wieku (45 lat), mieszkaniec województwa śląskiego lub mazowieckiego. Jak wynika z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor, mężczyźni stanowią przytłaczającą większość dłużników alimentacyjnych – 94 proc. Na koniec maja wszystkich niepłacących alimentów było prawie 282 tys., a łączna kwota ich zaległości wynosiła blisko 11,4 mld zł. Rekordzista z Mazowsza winien jest swoim dzieciom 640 tys. zł. Nic więc dziwnego w tym, że budzą społeczną niechęć.