Sprzedaż mieszkań bije kolejne rekordy

Polacy nie czekali na wiosnę i już od stycznia ruszyli na rynek nieruchomości. Przez pierwsze trzy miesiące w samej Warszawie kupili rekordową jak na kwartał liczbę 5 tys. nowych mieszkań. 

Przybywa chętnych na własne M. Nie zmienia się natomiast powierzchnia najczęściej kupowanego lokum, a także częstotliwość sprawdzania wiarygodności finansowej deweloperów w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor.

 W zeszłym roku padł rekord na rynku sprzedaży nowych mieszkań – w największych aglomeracjach deweloperzy znaleźli klientów na blisko 52 tys. lokali. To o jedną piątą więcej niż w 2014 roku.

- Już wydawało się, że ten rok rozpocznie się spowolnieniem, tak jak zwykle dzieje się to w pierwszych miesiącach, a okazało się, że boom z 2015 r. trwa w najlepsze – mówi Jacek Bielecki członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich oraz dyrektor ds. rozwoju i jakości w firmie Marvipol. - Na największym w kraju, rynku warszawskim deweloperzy sprzedali w trzy miesiące ponad 5 tys. mieszkań wobec 18 tys. w całym poprzednim roku. Tym samym w stolicy padł właśnie historyczny rekord sprzedaży kwartalnej – dodaje.

 Boom na fali MdM

Sprzedaż nakręcają głównie chętni na program Mieszkanie dla Młodych, którego pula środków powoli już się wyczerpuje. Aktywni są także kupujący bez pomocy państwa i osoby inwestujące na rynku nieruchomości. Do zakupu zachęcają niskie stopy procentowe (podstawowa wynosi 1,5 proc.), a tym samym tańsze kredyty mieszkaniowe.

Stymulująco działa spadające bezrobocie, zwiększające skłonność do zaciągania kredytów. Inwestorzy zainteresowani wyższymi stopami zwrotu, wykorzystują mieszkania, jako atrakcyjną lokatę kapitału. Według ekspertów NBP dochody z wynajmu mieszkania są bardziej opłacalne niż lokaty czy inwestycja w 10-letnie obligacje Skarbu Państwa.

Poszukiwania zaczynają się od banku

Choć klientów nie brakuje, nie można powiedzieć, aby to sprzedający dyktowali warunki. Eksperci zapewniają, że rynek jest zrównoważony, bo w większości dużych miast utrzymuje się ok. 10- 20 proc. nadwyżka podaży lokali nad popytem i w efekcie ceny mieszkań nie rosną.

Klient ma też z czego wybrać. Jednak w porównaniu z sytuacją sprzed roku, obecnie to nie wybór mieszkania najbardziej absorbuje kupujących, lecz pozyskanie finansowania na jego zakup.

- Teraz poszukiwanie mieszkania zaczyna się od banku. Klient przede wszystkim upewnia się, że ma szansę na kredyt, a jeśli tak, to na jakich warunkach – mówi Jacek Bielecki.

Zmiana kryteriów udzielania kredytów m.in. poprzez wprowadzenie wymogu 15-proc. wkładu własnego i ograniczona pula środków w programie Mieszkanie dla Młodych na pewno nie cieszy potencjalnych nabywców nieruchomości. Nie sprawdziły się na szczęście zapowiedzi zaostrzenia warunków udzielania kredytów mieszkaniowych jak i ograniczenia ich sprzedaży. Najlepiej widać to po indeksie Popytu na Kredyty Mieszkaniowe przygotowywanym przez Biuro Informacji Kredytowej. W I kwartale w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku wskaźnik ten wzrósł o 6,4 proc.

Choć na pierwszy plan wybiło się poszukiwanie kredytu, to nie zmienia to faktu, że celem całej operacji jest mieszkanie.

- Ruch na rynku jest spory, dlatego gorąco zachęcam, aby oglądanie nieruchomości wytypowanych do zakupu zorganizować w możliwie krótkim czasie. Deweloperzy są gotowi dokonać rezerwacji, ale na kilka dni, a nie tygodni. Tymczasem jak obserwujemy, często po kilkutygodniowym przeglądzie oferty rynku okazuje się, że najatrakcyjniejsze lokum oglądane na samym początku zostało już sprzedane i wybór trzeba zaczynać od początku – mówi przedstawiciel Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

A czego poszukują Polacy? Według Jacka Bieleckiego od lat tego samego - dwóch pokoi o powierzchni czterdziestu kilku metrów kwadratowych. To najczęstszy wybór zarówno kupujących mieszkanie dla siebie jak i pod wynajem. Nawet najmniejsze mieszkanie to wydatek kilkuset tysięcy złotych i nie ma wątpliwości, że jest to kwota, dla której warto sprawdzić czy deweloper jest solidną firmą i nie daje powodów do wpisania go do Rejestru Dłużników. Po taką możliwość Polacy sięgają jednak rzadko.

– Tymczasem brak solidności i odpowiednich standardów współpracy z kontrahentami nie wróży dobrze również  klientom indywidulanym – przestrzega Mariusz Hildebrand, wiceprezes Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. - Choć spadek liczby upadłości firm z branży budowlanej w 2015 r. w porównaniu z 2014 r. nastraja optymistycznie, to jednak nie można zapominać, że budownictwo zawsze znajduje się w czołówce najbardziej ryzykownych biznesów – dodaje.