Pożyczka od kuchni


Skąd bank ma pewność, że spła­cę kredyt? Czemu inte­re­su­je go, jakim jeżdżę samo­cho­dem? Dlacze­go sąsiad, który zara­bia tyle co ja, w tym samym banku dostał pożycz­kę z niższym opro­cen­to­wa­niem?

Jeże­li brałeś kiedyś kredyt gotów­ko­wy, mogłeś poczuć się jak na prze­słu­cha­niu. Wiek, wykształ­ce­nie, zawód, gdzie pracu­jesz i jak długo, gdzie miesz­kasz, jakie masz prawo do nieru­cho­mo­ści, czy masz samo­chód - praw­do­po­dob­nie takie pyta­nia zada­wa­li ci w banku. W odpo­wied­nią rubry­kę wpisa­li zapew­ne też twoją płeć.

To nie prze­słu­cha­nie, ale zosta­łeś prze­ma­glo­wa­ny przez tzw. system scorin­go­wy. Po co to wszyst­ko? Infor­ma­cje na twój temat, które wpadły do syste­mu, były potrzeb­ne banko­wi do oceny twojej zdol­no­ści i wiary­god­no­ści kredy­to­wej - to kolej­ne trud­ne poję­cia, ale z punk­tu widze­nia twoje­go budże­tu bardzo ważne. Od tego bowiem, jak zdasz ten test, zale­ży, ile pienię­dzy bank ci poży­czy i na jakich warun­kach.

Budowanie zaufania

Wyobraź sobie, że do firmy, w której pracu­jesz, przy­szedł właśnie nowy pracow­nik. Po kilku dniach znajo­mo­ści zacze­pia cię na kory­ta­rzu i prosi o poży­cze­nie 500 zł. Obie­cu­je, że pienią­dze odda, jak tylko dosta­nie wypła­tę. I jak będzie, poży­czysz? To prze­cież obca osoba, a w dodat­ku jest na okre­sie prób­nym. Myślisz sobie: poży­czę pienią­dze i więcej go już nie zoba­czę.

Gdyby o pożycz­kę popro­sił cię ktoś, z kim pracu­jesz kilka lat, masz do niego zaufa­nie, pewnie bez waha­nia wycią­gnął­byś pienią­dze. Masz bowiem pewność, że dług raczej odda.

Ten sam problem z zaufa­niem (a raczej jego brakiem), ale na znacz­nie więk­szą skalę mają banki, pośred­ni­cy kredy­to­wi czy firmy pożycz­ko­we. Różni­ca jest taka, że twój dyle­mat pole­ga na tym, czy poży­czyć kilka­set złotych jednej dopie­ro co pozna­nej osobie. Do banku po pożycz­kę przy­cho­dzą dzie­siąt­ki, a nawet setki tysię­cy niezna­nych osób. Bank nie może poży­czyć im pienię­dzy tylko na ładne oczy, bo szyb­ko poszedł­by z torba­mi.

Zanim udzie­li kredy­tu, musi to zaufa­nie w jakiś sposób zbudo­wać. Oczy­wi­ście zawsze ryzy­ku­je, że poży­czo­nych pienię­dzy nie odzy­ska, ale prze­cież nawet najlep­szy przy­ja­ciel może wysta­wić nas do wiatru.

Zaufa­nie bank może zbudo­wać na podsta­wie dotych­cza­so­wej współ­pra­cy z klien­tem. Jeże­li po kredyt przy­cho­dzi osoba, która ma już tam konto, kartę kredy­to­wą, na jego rachu­nek regu­lar­nie wpły­wa pensja, ma też jakieś oszczęd­no­ści, z pewno­ścią bank będzie mógł jej zaufać.

Ale to nie takie proste, bo klien­ci skaczą po bankach. Często jest tak, że konto mamy w jednym, loka­tę w drugim, a kredyt spła­ca­my w jesz­cze innym banku. Jak w takiej sytu­acji budo­wać zaufa­nie?

Na począt­ku lat 90. banki były bezrad­ne, bo nie istniał skutecz­ny system wymia­ny infor­ma­cji o klien­tach. Banki nie do końca wiedzia­ły, komu poży­cza­ją pienią­dze. Owszem, prze­świe­tla­ły klien­ta, spraw­dza­jąc, gdzie pracu­je i ile zara­bia. To właśnie po to bank dzwo­nił do dzia­łu kadr twojej firmy. Chciał spraw­dzić, czy skła­da­jąc wnio­sek o kredyt, nie nakła­ma­łeś np. na temat wyso­ko­ści zarob­ków, żeby wyłu­dzić więk­szy kredyt.

Taki sposób wery­fi­ka­cji klien­tów miał jednak duże wady. Banki mogły cię prze­świe­tlić, ale nie miały pewno­ści, czy nie masz kredy­tów w innych bankach. To się zmie­ni­ło, gdy poja­wił się BIK.

Mit czarnej listy BIK

Wgląd do bazy BIK, czyli Biura Infor­ma­cji Kredy­to­wej, to podsta­wo­wy sposób na budo­wa­nie zaufa­nia na linii bank - klient. Wielu osobom BIK nadal koja­rzy się z czymś złym, z jakąś czar­ną listą. To tylko częścio­wa praw­da, bo BIK może być czar­ną listą, ale tylko dla osób, które w prze­szło­ści nie spła­ca­ły kredy­tów albo robi­ły to z dużym opóź­nie­niem.

Ważna uwaga: BIK nie decy­du­je o tym, czy kredyt dosta­niesz, czy nie. BIK tylko groma­dzi i udostęp­nia bankom i SKOK-om (na ich żąda­nie) rapor­ty na twój temat. To do banków nale­ży osta­tecz­na decy­zja o przy­zna­niu kredy­tu. Jeden może przy­mknąć oko na nasze prze­wi­nie­nia z prze­szło­ści, inny za to samo odmó­wi udzie­le­nia kredy­tu.

Kiedy odprawią z kwitkiem

Są jednak sytu­acje, kiedy bank z góry cię zdys­kwa­li­fi­ku­je. Tak będzie np., jeśli otrzy­ma z BIK raport, w którym są infor­ma­cje o postę­po­wa­niach egze­ku­cyj­nych oraz windy­ka­cyj­nych prowa­dzo­nych wobec ciebie. To dla banku sygnał, że nie spła­ci­łeś jakie­goś kredy­tu i lada dzień możesz mieć na głowie komor­ni­ka. Po co bank miał­by pako­wać się w podob­ne kłopo­ty?

Proble­my z otrzy­ma­niem kredy­tu mogą mieć też osoby, które nieter­mi­no­wo spła­ca­ły kredy­ty. Im więcej takich złych kredy­tów, więk­sze kwoty niedo­zwo­lo­ne­go zadłu­że­nia oraz dłuż­sze termi­ny niespła­ca­nia rat, tym dla ciebie gorzej. Czego bank dowia­du­je się o tobie? Że z regu­ły nie spła­casz swoich zobo­wią­zań albo robisz to niere­gu­lar­nie. Ryzy­ko udzie­le­nia kredy­tu jest duże nie tylko dla banku, ale też dla ciebie, bo to "pomoc" na drodze ku pętli zadłu­że­nia, czyli poży­cza­nia pienię­dzy na spła­tę wcze­śniej zacią­gnię­tych kredy­tów.

W każdym razie w najgor­szej sytu­acji są kredy­to­bior­cy recy­dy­wi­ści - im więcej nega­tyw­nych infor­ma­cji na ich temat, tym mniej szans na kredyt. Bank nie powi­nien nato­miast robić proble­mów osobie, która miała spora­dycz­ne opóź­nie­nia w płace­niu rat albo nie spła­ci­ła - nieświa­do­mie - drob­nych kwot (czasem jakaś opła­ta naro­śnie właśnie wsku­tek spóź­nie­nia z płat­no­ścią). Również sytu­acje, w których bank popeł­nił błąd - czego przy­kład poda­li­śmy przed chwi­lą - powin­ny być rozwią­zy­wa­ne na korzyść klien­ta.

Sens przesłuchania

Zaglą­da­jąc do karto­te­ki w BIK, bank może dowie­dzieć się czegoś na temat twojej wiary­god­no­ści kredy­to­wej. Na tej podsta­wie może stwier­dzić: to klient, który w prze­szło­ści termi­no­wo spła­cał kredy­ty w innych bankach, można mu więc zaufać.

Ale na bazie BIK budo­wa­nie zaufa­nia się nie kończy. To jeden z ważniej­szych etapów pozna­wa­nia klien­tów, ale nie jedy­ny.

Dzię­ki BIK bank może poznać twoją histo­rię, ale nadal nie ma stupro­cen­to­wej pewno­ści, czy jeśli poży­czy ci pienią­dze, to je oddasz.

I tu do pracy wkra­cza­ją kolej­ne elemen­ty syste­mu scorin­go­we­go (można powie­dzieć, że BIK jest częścią takie­go syste­mu). Ich zada­niem jest ocena, jakie jest praw­do­po­do­bień­stwo, że kredy­tu nie spła­cisz. Jak można to spraw­dzić? Obser­wu­jąc histo­rycz­ne zacho­wa­nia różnych grup klien­tów.

Oto bardzo uprosz­czo­ny przy­kład: bank ma stu klien­tów, którym w prze­szło­ści poży­czył pienią­dze. Dzie­sięć osób kredy­tów nie spła­ci­ło, 20 płaci­ło raty z opóź­nie­niem (trze­ba było wysy­łać do nich pona­gle­nia, wezwa­nia do zapła­ty). Jest też dzie­się­cio­oso­bo­wa grupa, która zawsze wzoro­wo spła­ca­ła długi.

Na podsta­wie zacho­wa­nia tych osób bank może teraz podzie­lić klien­tów na grupy. Okaza­ło się bowiem, że w najgor­szej dzie­siąt­ce prawie wszy­scy mają podsta­wo­we wykształ­ce­nie, są zatrud­nie­ni w małych prywat­nych firmach. Wśród najlep­szych dzie­się­ciu są nato­miast osoby wyłącz­nie z wykształ­ce­niem śred­nim lub wyższym, zatrud­nie­ni w admi­ni­stra­cji państwo­wej.

Bank może wycią­gnąć nastę­pu­ją­ce wnio­ski: najle­piej kredy­ty spła­ca­ją osoby lepiej wykształ­co­ne. Udzie­la­jąc kredy­tu osobie, która pracu­je w budże­tów­ce (stabil­ne miej­sce zatrud­nie­nia), mam więk­szą pewność, że spła­ci ona kredyt, niż udzie­lo­ny czło­wie­ko­wi zatrud­nio­ne­mu w firmie prywat­nej itd.

Oczy­wi­ście z badań tak małej grupy nie można wycią­gnąć żadnych sensow­nych wnio­sków na temat wiary­god­no­ści kredy­to­wej klien­tów. Syste­my scorin­go­we opie­ra­ją się właśnie na obser­wa­cjach zacho­wań klien­tów. To dlate­go w banku zada­ją ci szcze­gó­ło­we pyta­nia, które mogą przy­po­mi­nać prze­słu­cha­nie. Każda odpo­wiedź jest punk­to­wa­na, po czym system wysta­wia ocenę końco­wą.

Młodszy jest gorszy

Jakich klien­tów w prak­ty­ce prefe­ru­ją banki, a właści­wie ich scorin­go­we mode­le staty­stycz­ne? Zanim do tego przej­dzie­my, trze­ba podkre­ślić, że nie ma jedne­go syste­mu scorin­go­we­go. Każdy bank może stwo­rzyć swój własny albo po prostu go kupić. W jednym banku pewne cechy klien­ta mogą być lepiej ocenio­ne, w innym gorzej.

Jedną z najważ­niej­szych infor­ma­cji, jakie zbie­ra bank, jest status firmy, w której pracu­jesz. Najwy­żej punk­to­wa­ne jest zatrud­nie­nie w budże­tów­ce. Dlacze­go? Etat w urzę­dzie państwo­wym daje dzisiaj bowiem - oczy­wi­ście staty­stycz­nie - najwięk­szą stabil­ność zatrud­nie­nia. Z tego same­go powo­du system scorin­go­wy najgo­rzej oceni klien­ta, który pracu­je w małej firmie prywat­nej.

Banki pyta­ją też o wykształ­ce­nie, zawód i bran­żę, w której pracu­jesz. Po co? Załóż­my, że jesteś archi­tek­tem. Wiado­mo, że w czasie boomu w budow­nic­twie nie powi­nie­neś mieć proble­mów ze znale­zie­niem pracy. Ale w czasie kryzy­su jest to bran­ża, w której o pracę może być trud­no.

W tym trud­nym okre­sie system oceni cię gorzej, choć bankow­cy przy­zna­ją, że zasa­dy punk­to­wa­nia np. za wyko­ny­wa­ny zawód nie zmie­nia­ją się często. Jest jednak grupa zawo­do­wa, która w ostat­nim czasie mocno ucier­pia­ła - pośred­ni­cy finan­so­wi. Kilka lat temu syste­my scorin­go­we wyso­ko ocenia­ły tę profe­sję, dzisiaj - przez kryzys - ta grupa klien­tów już nie zbie­ra dobrych ocen.

Ważną infor­ma­cją jest też czas zatrud­nie­nia w jednej firmie - im dłuż­szy staż, tym lepiej. Znacze­nie ma też wiek. Osoby młode, które nie skoń­czy­ły 25. roku życia, dosta­ną od syste­mu gorsze noty.

Emery­ci? Według rozmów­ców "Gaze­ty" to bardzo cieka­wa grupa. Często powta­rza się, że dla insty­tu­cji finan­so­wych emery­ci to żyła złota. Mają może niewy­so­kie, ale za to stałe źródło docho­du. I kilka lat temu rzeczy­wi­ście tak było. Banki i pośred­ni­cy finan­so­wi zaata­ko­wa­li star­szych klien­tów agre­syw­ną rekla­mą. W efek­cie wielu emery­tów zadłu­ży­ło się ponad siły, wielu wpadło w pętlę zadłu­że­nia. Dlate­go dzisiaj emery­ci nie są już super­klien­ta­mi (w ich przy­pad­ku ryzy­ko niespła­ce­nia kredy­tu jest podwyż­szo­ne).

A, B, C czy D?

Co się dzie­je dalej? Każda cecha klien­ta jest punk­to­wa­na. Za to, że jesteś urzęd­ni­kiem w mini­ster­stwie, system może ci dać wyso­ką notę, za to, że pracu­jesz tam tylko kilka miesię­cy (krót­ki staż) - niską (różne cechy mogą mieć więk­szą lub mniej­szą wagę).

Następ­nie system "wyplu­wa" ocenę końco­wą. To trochę tak jak w szkol­nym teście - na część pytań odpo­wie­dzia­łeś źle, na inne dobrze, ale liczy się osta­tecz­na ocena. Tę końco­wą ocenę syste­mu scorin­go­we­go można przed­sta­wić np. w ten sposób: A (grupa klien­tów, w których przy­pad­ku ryzy­ko niespła­ce­nia pożycz­ki jest zniko­me), B (część klien­tów, która może kredy­tu nie spła­cić), C (duże ryzy­ko niespła­ce­nia pożycz­ki), D (nie poży­czaj, bo pienię­dzy nie odzy­skasz).

Ocena, jaką dosta­łeś, ma wpływ nie tylko na to, czy kredyt w ogóle dosta­niesz, ale też na jego cenę. Banki zwykle oferu­ją kilka stawek opro­cen­to­wa­nia. Mini­mal­ne wyno­si np. 6,99 proc. (taki­mi ofer­ta­mi insty­tu­cje finan­so­we często wyma­chu­ją w rekla­mach). Ale ta mini­mal­na staw­ka zare­zer­wo­wa­na jest właśnie dla klien­tów, którzy dosta­li najwyż­szą scorin­go­wą ocenę.
Do klien­tów z notą B przy­po­rząd­ko­wa­na jest już np. staw­ka 15 proc., a dla C - 20 proc. Jak widać, coraz wyższe ryzy­ko niespła­ce­nia kredy­tu bank rekom­pen­su­je sobie wyższą ceną kredy­tu.
To wyja­śnia, dlacze­go bank zapro­po­no­wał ci gorsze warun­ki, niż obie­cy­wał w rekla­mie (obie­cy­wał niskie staw­ki, ale tylko promi­lo­wi swoich klien­tów). To wyja­śnia też, dlacze­go dwie osoby, które zara­bia­ją podob­nie, miesz­ka­ją w tym samym miej­scu, w tym samym banku, mogą dostać kredy­ty na różnych warun­kach - nawet jedna cecha może podcią­gnąć lub obni­żyć nasze noto­wa­nia.

Banki zastrze­ga­ją jednak, że syste­my scorin­go­we są tylko dodat­ko­wym sposo­bem bada­nia wiary­god­no­ści kredy­to­wej. W pierw­szej kolej­no­ści liczą się cechy indy­wi­du­al­ne: histo­ria kredy­to­wa w BIK, aktyw­ność klien­ta w banku (histo­ria rachun­ku, korzy­sta­nie z innych produk­tów).

Pół pensji na ratę

Wiesz już, dlacze­go bank może ci zaufać, mimo że prak­tycz­nie cię nie zna. Ale oprócz zaufa­nia, czyli wiary­god­no­ści kredy­to­wej, musi jesz­cze zbadać twoją zdol­ność kredy­to­wą. To nic inne­go jak mate­ma­tycz­ne obli­cze­nie, jak dużo pienię­dzy może ci poży­czyć.

Zgod­nie z obowią­zu­ją­cym prawem miesięcz­na rata wszyst­kich spła­ca­nych przez ciebie kredy­tów nie może prze­kra­czać poło­wy pensji netto. Jeże­li np. zara­biasz 2 tys. zł na rękę, na raty mógł­byś prze­zna­czyć nie więcej niż 1 tys. zł (osoby, które zara­bia­ją powy­żej śred­niej krajo­wej - dzisiaj to ok. 3,6 tys. zł brut­to - na raty mogą wydać 65 proc. pensji netto).

To górny limit, ale każdy bank może usta­wić swój własny. To dlate­go na scorin­go­wym "prze­słu­cha­niu" banki pyta­ją się też o zarob­ki, inne spła­ca­ne przez ciebie zobo­wią­za­nia, licz­bę osób na utrzy­ma­niu, posia­da­ny samo­chód (jeże­li go masz, bank odej­mie z twoje­go budże­tu jakąś kwotę, którą miesięcz­nie wyda­jesz pewnie na benzy­nę), prawo do loka­lu (jeże­li miesz­kasz w dużym mieście i wynaj­mu­jesz miesz­ka­nie, bank odej­mie czynsz i opła­ty eksplo­ata­cyj­ne) itd.

Do podli­cze­nia twoich wydat­ków banki zwykle korzy­sta­ją z danych uśred­nio­nych, choć jeden bank może liczyć te wydat­ki lekką ręką, inny bardziej konser­wa­tyw­nie. To dlate­go w jednym dosta­niesz np. 5 tys. zł kredy­tu, a w drugim nawet dwa razy więcej.

Co warto wiedzieć o BIK

Mam złą histo­rię w BIK. Czy dosta­nę kredyt?

To zale­ży od tego, jak bardzo nabro­iłeś. Pierw­szym krokiem do popra­wie­nia histo­rii kredy­to­wej jest uregu­lo­wa­nie wszyst­kich zobo­wią­zań wobec banków. Ale to nie wystar­czy. Warto uzasad­nić powo­dy złej histo­rii. Może się bowiem zdarzyć, że nie spła­ca­łeś jakie­goś kredy­tu z przy­czyn loso­wych. Byłeś np. w szpi­ta­lu i zapo­mnia­łeś o całym świe­cie, również o ratach w banku. W takiej sytu­acji bank - mimo złej histo­rii kredy­to­wej - może zgodzić się na współ­pra­cę.

Jakie infor­ma­cje znaj­du­ją się w bazie?

BIK prze­twa­rza infor­ma­cje o klien­tach banków i SKOK-ów oraz ich rachun­kach, które prze­ka­zy­wa­ne są cyklicz­nie przez te insty­tu­cje w formie tzw. wsadów infor­ma­cyj­nych. Zawie­ra­ją one m.in. dane osobo­we klien­ta, dane na temat kredy­tu (data powsta­nia, rodzaj kredy­tu, okres, na jaki kredyt został udzie­lo­ny, walu­ta kredy­tu, termi­no­wość spłat, a także infor­ma­cje o zadłu­że­niu, podję­tej przez bank windy­ka­cji czy egze­ku­cji należ­no­ści oraz o zamknię­ciu rachun­ku). Infor­ma­cje znaj­du­ją­ce się w BIK doty­czą wszyst­kich rachun­ków kredy­to­wych, jakie prowa­dzą lub prowa­dzi­ły banki, a więc zarów­no tych obsłu­gi­wa­nych prawi­dło­wo, jak i tych, które są lub były spła­ca­ne nieter­mi­no­wo.

Jak długo BIK może prze­cho­wy­wać infor­ma­cje na mój temat?

Dane prze­cho­wy­wa­ne są przez cały czas trwa­nia umowy z bankiem lub SKOK-iem, ale też po wyga­śnię­ciu zobo­wią­za­nia. Bez twojej zgody może to być nie więcej niż pięć lat (jeśli opóź­nia­łeś się ponad 60 dni ze spła­tą zobo­wią­za­nia wobec banku). Jeże­li wyra­zisz zgodę, dane na twój temat mogą znaj­do­wać się w bazie BIK dłużej. Warto się na to zgodzić, jeże­li masz dobrą histo­rię kredy­to­wą. Pozy­tyw­na opinia pomo­że ci przy zacią­ga­niu kolej­nych zobo­wią­zań.

Czy rodzaj kredy­tu może mieć wpływ na anali­zę mojej histo­rii w BIK?

Im więk­szy kredyt, poważ­niej­sze zobo­wią­za­nie, tym infor­ma­cje z BIK odgry­wa­ją więk­szą rolę. Para­dok­sal­nie jednak, zdarza się tak, że prze­wi­nie­nia łatwiej wyja­śnić, ubie­ga­jąc się o kredyt hipo­tecz­ny. W takim przy­pad­ku proces anali­zy wnio­sku i sytu­acji kredy­to­wej klien­ta jest dłuż­szy - spraw­dza się go dokład­niej i często jest czas na to, aby pochy­lić się nad indy­wi­du­al­ny­mi przy­pad­ka­mi opisa­ny­mi w histo­rii BIK. W przy­pad­ku szyb­ko udzie­la­nych, nieza­bez­pie­czo­nych poży­czek nie zawsze jest czas na wyja­śnie­nie nega­tyw­nych infor­ma­cji. Zwłasz­cza że w niektó­rych bankach proces oceny wnio­sku jest auto­ma­tycz­ny.

Co robić, jeśli dane w BIK na mój temat są niepraw­dzi­we?

Błędu po stro­nie banków nie można wyklu­czyć. W takiej sytu­acji bezwzględ­nie powi­nie­neś złożyć rekla­ma­cję w banku i ocze­ki­wać korek­ty w bazie BIK. Jeśli rekla­ma­cja zosta­nie rozpa­trzo­na na twoją korzyść, a bank rozwią­że problem, powi­nie­neś zadbać o to, aby infor­ma­cja trafi­ła także do BIK (jeśli bank sam wcze­śniej o to nie zadba). Pamię­taj! Banki mają możli­wość zgło­sze­nia korek­ty w BIK, dzię­ki której niepo­praw­nie poka­za­na histo­ria kredy­to­wa zosta­je skory­go­wa­na, a nega­tyw­na infor­ma­cja wyczysz­czo­na.

Autor: Maciej Bednarek
Artykuł „Pożyczka od kuchni" ukazał się 8 grudnia 2011 roku na portalu Wyborcza.pl.