Czyszczenie bazy BIK czy portfela?

"Czyszczenie historii w Biurze Informacji Kredytowej" - reklamę takich usług można zobaczyć nawet przez okno jedynego biura obsługi klienta BIK. Agresywny marketing ma się jednak nijak do skuteczności, równie dobrze baner mógłby obiecywać gwiazdkę z nieba, ale chętnych przybywa.

Nadzieje na uzyskanie takiej pomocy są duże. Fora internetowe przepełniają dyskusje na temat: jak uporać się z negatywną historią w bazie Biura Informacji Kredytowej oraz czy warto skorzystać z pomocy kancelarii prawnych i specjalistów oferujących pomoc w pozbywaniu się negatywnych wpisów w BIK-u. Co jakiś czas pojawiają się też w sieci anonimowi rozmówcy, zapewniający o fachowości i skuteczności takich usług, na poparcie przytaczając historię swoich kredytowych perypetii, które skończyły się happy endem. Zapewniają, że dzięki zewnętrznej pomocy w czyszczeniu rejestru BIK, dziś nie mają już złych wpisów.

Wątek jest na tyle popularny, że gdy wpisze się do wyszukiwarki Google „czyszczenie historii", słowo „BIK" wyskakuje już automatycznie. 

Grunt to naobiecywać: „Mamy swoje sposoby"

Zadzwoniliśmy do jednej z takich kancelarii. Na początek należy uzyskać raport na swój temat z BIK. Raz na pół roku Biuro wydaje go bezpłatnie – poinstruowała miła pani. I tak faktycznie jest, podstawowy raport raz na sześć miesięcy za darmo można odebrać osobiście w Warszawie w biurze obsługi klienta BIK przy ul. Postępu 17A lub drogą pocztową po wysłaniu odpowiedniego wniosku.

W razie potrzeby oferujemy pomoc w jego zamówieniu. Następnie analizujemy raport i gdy uznamy, że możemy coś dla Pani zrobić, prosimy o wystawienie notarialnego pełnomocnictwa do działania w Pani imieniu. U nas kosztuje to 27 zł. Następnie trzeba wpłacić 100 zł i możemy zacząć starania – tłumaczy pani z kancelarii. Za usunięcie każdego negatywnego wpisu pobieramy 500 zł z góry, jeśli się nie powiedzie kwotę tę oddajemy. Przy wielu złych wpisach w grę wchodzą negocjacje – kontynuuje pani z kancelarii czyszczącej BIK.

Na pytanie jak można usunąć wpis, skoro BIK ma obowiązek przechowywać, a bank raportować negatywne dane przez pięć lat, i to nawet nie od chwili powstania opóźnień, lecz od momentu spłaty problematycznego kredytu, przedstawicielka kancelarii przekonuje, że mają na to swoje sposoby. Powołujemy się m.in. na odpowiednie artykuły prawa bankowego i często to działa – zapewnia, ale nie chce zdradzić o jakie artykuły chodzi. 

Zamiast czyszczenia prośba o ugodę

A jak to wygląda w rzeczywistości? Te firmy nawet nie zwracają się o usunięcie negatywnych wpisów, jeśli już to bardzo rzadko. Tak naprawdę po prostu występują w imieniu klienta z prośbą o restrukturyzację długu i zawarcie ugody – mówi szef departamentu windykacji jednego z dużych banków. Z powodzeniem z takim pismem mógłby do nas również wystąpić klient. Każdy kontakt z klientem chcącym uporać się z długiem jest dla nas bardzo cenny i nie ma obaw, że zostanie zignorowany – dodaje nasz rozmówca.

Banki zamieszczając dane klientów w bazie BIK działają na podstawie prawa bankowego. Artykuł 105 ustęp 4 ustawy prawo bankowe uprawnia do przekazania danych, a artykuł 105a prawa bankowego reguluje przetwarzanie danych po wygaśnięciu zobowiązania.

 image_gallery.png

Złych wpisów nie wymaże brak zgody na przetwarzanie danych!

Arty­kuł 105a mówi dokład­nie w jakich sytu­acjach dane mogą być prze­twa­rza­ne po spła­cie należ­no­ści – wtedy, kiedy klient wyra­ził na to zgodę, ale też wówczas, gdy speł­nio­na zosta­ła prze­słan­ka wyni­ka­ją­ca z art. 105a ust. 3 (klient spóź­nia się ze spła­tą ponad 60 dni, a oprócz tego minę­ło mini­mum 30 dni od poin­for­mo­wa­nia go przez bank o zale­gło­ściach i o zamia­rze prze­twa­rza­nia danych w BIK). Wtedy, jeśli doszło do pomył­ki, klient ma szan­sę inter­we­nio­wać w banku.

Gdy jednak nie ma mowy o prze­kła­ma­niu, nie ma też odwo­ła­nia od zamiesz­cze­nia danych w BIK. I nie robi­my tu żadnych wyjąt­ków, ani dla klien­tów, ani dla kance­la­rii praw­nych – twier­dzą zgod­nie bankow­cy.

Na nic więc zdadzą się pisma z proś­bą o usunię­cie złych wpisów tuż po spła­cie zale­gło­ści. Wielu klien­tom banków wyda­je się, że wystar­czy w takiej sytu­acji wyco­fać zgodę na prze­twa­rza­nie danych i ślad po opóź­nie­niach, windy­ka­cji czy egze­ku­cji długu znik­nie. Nic bardziej błęd­ne­go.

Oczy­wi­ście, jeże­li klient nie wyra­zi zgody na prze­twa­rza­nie danych po spła­cie i nie ma opóź­nień, to infor­ma­cje o jego kredy­cie nie są już widocz­ne na rapor­tach jakie banki pobie­ra­ją z bazy BIK. Nie jest to jednak dobry pomysł, bo w ten sposób klient pozba­wia się możli­wo­ści budo­wa­nia pozy­tyw­nej histo­rii kredy­to­wej – mówi Ewa Szer­szeń, zastęp­ca rzecz­ni­ka w ING Banku Śląskim.

Popyt na czyszczenie rośnie

Agre­syw­ny marke­ting spra­wia, że „czyści­cie­le BIK" mają coraz więcej klien­tów. W ciągu ostat­nich pięciu, sześciu miesię­cy zauwa­ży­li­śmy przy­rost licz­by pism prze­sy­ła­nych przez kance­la­rie praw­ne. Wciąż jest to jednak niewiel­ki odse­tek w porów­na­niu z licz­bą bezpo­śred­nich zgło­szeń od klien­tów – mówi Ewa Kraw­czyk, zastęp­ca rzecz­ni­ka Kredyt Banku. 

Zamiast indywidualnej pomocy, sztampowe pisma

Co może wydać się podwój­nie rozcza­ro­wu­ją­ce to fakt, że doku­men­tów prze­sy­ła­nych od kance­la­rii zdecy­do­wa­nie nie można nazwać majstersz­ty­kiem lite­rac­kim. Często napi­sa­ne są nieudol­nie, a jesz­cze częściej po prostu opar­te na wzor­cach, gdzie tylko zmie­nia­ne są dane klien­ta. Tymcza­sem, jak można wywnio­sko­wać z inter­ne­to­wych dysku­sji, wiele osób sięga po zewnętrz­ną pomoc również z obawy, że same użyją niewła­ści­we­go języ­ka i argu­men­tów i nie dadzą sobie rady z przy­go­to­wa­niem odpo­wied­nie­go pisma.

 

Autor: Hali­na Kochal­ska, Open Finan­ce, 29.05.2012 r.